
Ostatnio obejrzałem film o naturystach (czy tam nudystach, jeden pies). Wiecie, chodzi mi o golasów, takich ktorzy chodzą z przyrodzeniem na wierzchu, takich nie-tekstylnych, takich prawdziwych, takich o których śpiewa Wodecki. I, co dziwne, dla tego gatunku filmów, nie jest to film ani pornograficzny, ani dokumentalny. Film należy do gatunku fabularnych. Nie pytajcie, jak na niego trafiłłem. Zrecenzuję go wam tak na szybko w swoim stylu i również w swoim stylu dodam parę gifów z tego filmu.
Fabuła w tym jakże kontrowersyjnym filmie jest dosć prosta, a opowiadana historia wydaje się wręcz za bardzo płytka i nawina.
Leo jest dwunastoletnim chłopcem, a jego matka naturystką, praktykująca nudyzm matka zaciąga chłopca w ramach wakacji na odpoczynek do ośrodka naturystów. Główny bohater, bardzo wstydliwy, protestuje przeciwko temu i w ramach protestu, nie rozbiera się, zostając praktycznie jedyną ubraną tam osobą. Mało tego, na znak sprzeciwu i niechęci mimo upalnego lata wśród naturystów ciągle oscentacyjnie w środku lata chodził w zimowej kurtce

i masce na twarz, pokazując na każdym kroku jak bardzo ma inne zdanie od zdania jego matki i jak bardzo mu się nie podoba. Naszego bohatera pewnego razu zaczepia naga dziewczyna, pokazujac mu swoje magiczne grzyby (ten fragment zalatuje nieco narkomańskimi klimatami).

Znajomość z dziewczyną bardzo odmienia pruderyjnego do tej pory Leo. W międzyczasie nasz bohater ma jazdy, że ktoś chce przelecieć jego matkę.
Zrealizowana przez francuzów krótkometrażowa opowieść, trwająca jedynie 28 minut oddziałowywuje na widza niejako dwojako.
Wrażenia wizualne są dość wysokie, i mimo, iż nie ma w filmie bezpośrednich scen seksu, to mam wrażenie, że moje oko łaknące kobiecej nagości, zostało sowicie nakarmione aż nadto, czego nie doświadczyłem np. oglądajac polski film "Golasy" w którym nagości jest o wiele więcej, jednak bez odważnych scen. Film, mimo iż obfituje w ukazywanie nagości bardziej niż niejeden film erotyczny, filmem erotycznym jednak nie jest, mimo iż opowiada przecież historię miłosną.
Swoje wdzięki przed kamerą pokazała osiemnastoletnia wówczas
Géraldine Martineau i za to jej chwałła, gdyz ciężko byłoby nakręcić dobry film o golasach bez golasów. A tym bardziej trudno zagrać w nim główną rolę, golasem nie będąc. I dobrze, że aktorka jest naga, bo dzięki temu film zyskuje na realiźmie, aczkolwiek gdybym był reżyserem, próbowałbym nakręcić ten film w konwencji nagości zakrytej, samolubnie ciesząc reżyserskie oko nagością nastolatki, a na ekranie pokazując jedynie ujęcia powyżej biustu/łona, z perspektywy zasłaniającej, tak jak to miało miejsce w przypadku
reklamy Ery:
Film oceniłbym w dziesięciostopniowej skali ze względu na ckliwą i naiwną do bólu, oraz kiepskie dialogi fabułę na 3-4, ale ze względu na nietuzinkowe podejście do tematu, atrakcyjne sceny i występującą w nim nagość kobiecą, (do tego młodą i jędrną aktorkę) niczym niewyżyty samiec podciągnę ocenę do 7, a nawet 8.

Na razie do filmu nie ma napisów, i jest dość ciężko dostępny w sieci, a już na pewno w polskiej wersji. Co ciekawsze, z tego co mi wiadomo film był emitowany tylko w telewizji, na jedynych kopiach w internecie, widać telewizyjne logo. Po moim tekście, ten niszowy film będzie pewnie trochę popularniejszy i może ktoś się nim zainteresuje, jeśli nie - sam wstawię wersję z napisami.