Ostatnio obejrzałem film o naturystach, czy tam nudystach, jeden pies. Wiecie, chodzi mi o golasów, takich co to bez majtek chodzą. Zasugerował mi go moja kumpela, która jakoś nagle zafascynowała się tym tematem. No i co mam powiedzieć... to było dość... no, wiesz, dziwne? Nie do końca byłem przekonany do tego, jak te wszystkie postaci biegające po ekranie bez ani jednego sznurka na ubraniu, ale cóż, każdy ma swoje hobby, prawda?
Ale wiesz co? Ten film zrobił na mnie wrażenie. Nie tylko dlatego, że miałem okazję zobaczyć więcej ciał niż w muzeum anatomii, ale też dlatego, że pokazał, jak ważne jest akceptowanie siebie nawzajem i nie ocenianie innych ze względu na ich wygląd. No bo zobaczcie, ci ludzie byli po prostu sobą, bez żadnych skrytek czy udawania. A to... no, to naprawdę coś, co warto zauważyć.
Ale wiesz, pomimo tego, że każdy ma prawo do własnych wyborów i stylu życia, to jednak ja osobiście wolałbym trzymać się z dala od spacerów w Adamowym kostiumie. Nie wiem, może to zbyt wiejskie podejście do życia, ale chyba wolę pozostać przy moich starych spodniach roboczych i koszuli flanelowej.
Tak czy inaczej, film ten na pewno dał mi trochę do myślenia. Może to dobrze, że czasami wychodzimy ze swojej strefy komfortu i otwieramy umysł na nowe perspektywy. A teraz, czas na kolejny kufel i trochę przemyśleń nad życiem...
















